Image alt

„Zajrzyjmy do wnętrza – część 3”

 
Udostępnij

Od chwili, kiedy do Starych Panewnik zostały przywiezione części organów, które zostaną zainstalowane w naszym kościele, minęło już dziewięć miesięcy, a od ostatniego artykułu - prawie cztery. Ponieważ ostatni czas był bardzo bogaty w różne posługi i prace, nie tylko związane z budową organów, redakcja tego artykułu bardzo się wydłużyła. Wreszcie udało mi się go dokończyć i chciałbym podzielić się z Wami kolejnymi rozważaniami technicznymi na temat „zajrzyjmy do wnętrza” oraz odpowiedzią na pytanie „jak oni to poskładają”.
Tak więc do dzieła…

„Zajrzyjmy do wnętrza – część 3”

W kolejnym „zajrzeniu do wnętrza” przyszedł wreszcie czas na wiatrownice. Nazwa tej części organów pojawia się bardzo często, gdy jest mowa o tym instrumencie. Dla kogoś, kto nie jest wtajemniczony w zagadnienia organowe może ona brzmieć bardzo zagadkowo. No bo chyba wszyscy kojarzą, czym jest piszczałka. Łatwo jest także wyobrazić sobie, czym jest prospekt, bo tu jakby sama nazwa mówi za siebie. Pewnie w większości potrafimy skojarzyć, czym jest dmuchawa, ale wiatrownica?
Usłyszałem kiedyś bardzo ciekawe określenie, że wiatrownica to urządzenie, które „daje wiatr”. I rzeczywiście, głównym jej zadaniem jest dostarczanie powietrza do poszczególnych piszczałek. Wiatrownice wyglądem przypominają większe lub mniejsze płaskie skrzynie, na których w charakterystycznych, równych rzędach stoją piszczałki. W odpowiednim miejscu specjalnym kanałem jest doprowadzane powietrze z dmuchawy, a głównie w jej dolnej części widoczne są elementy odpowiedzialne za sterowanie tym, w jaki sposób rozdziela ona „wiatr do piszczałek”. Jak wygląda wiatrownica bez piszczałek, można zobaczyć na zdjęciu nr 2.
Ponieważ istnieje bardzo dużo różnych rodzajów wiatrownic, trudno byłoby w tym miejscu je wyliczyć i omówić. Wspomnę jedynie, że w naszych organach głównie zostaną wykorzystane wiatrownice klapowo-zasuwowe, które przywieźliśmy z Norymbergi. Ten typ należy do najbardziej niezawodnych, jakie powstały w historii budownictwa organowego. Zostaną one uzupełnione wiatrownicami z elektromagnetycznymi wentylami, ale o tym postaram się opowiedzieć w kolejnym artykule.
Jak wspomniałem, byłoby bardzo trudno w ramach tego artykułu omówić zasadę działania poszczególnych typów wiatrownic, można jednak przybliżyć ogólną zasadę ich działania. Wyobraźmy więc sobie, że siadamy przed stołem gry, nazywanym zamiennie kontuarem organów. Zajmujemy miejsce organisty i widzimy przed sobą trzy klawiatury, czyli manuały, na których gra się rękami. Dodam, że ilość manuałów głównie zależy od wielkości instrumentu. W dolnej części stołu gry znajduje się klawiatura, na której gra się nogami. Jest to jakby klawiatura manuałowa powiększona do takich rozmiarów, aby klawisze można było naciskać palcami lub piętami stóp. Po bokach lub nad klawiaturami manuałowymi znajdują się rejestry, czyli cięgna lub klapki załączające poszczególne głosy organów oraz inne urządzenia.
Teraz przypomnijmy, czym jest głos organowy – jest to jakby jeden mały instrument muzyczny wchodzący w skład całej „orkiestry” organów. Głos tworzą piszczałki, których jest najczęściej tyle, ile klawiszy w klawiaturze dany głos obsługującej - manuałowej lub pedałowej. Tak więc każdy głos jest przyporządkowany do jakiejś klawiatury i wraz z innymi głosami tej samej sekcji (tak nazywamy zespół głosów danej klawiatury) ma swoje miejsce na wiatrownicy. Z tego wynika, że każda klawiatura ma swoją wiatrownicę. Czasem bywa tak, iż wiatrownic danej sekcji jest więcej niż jedna i tak też będzie w przypadku klawiatury nożnej naszych organów.
Wróćmy jednak do „naszej pozycji” zza kontuaru. Wszystkie rejestry są wyłączone, gdyż jest taka zasada, że organista kończąc grę wyłącza to, co podczas gry załączył. Próbujemy więc nacisnąć jakiś dowolny klawisz, np. pierwszego manuału - organy nie wydają żadnego dźwięku. Próbujemy to samo z pozostałymi klawiaturami – efekt ten sam – być może słychać jedynie, że coś się w organach przełącza lub rusza, bo każde naciśnięcie jakiegokolwiek klawisza manuałowego czy pedałowego powoduje otwarcie tzw. zaworu tonowego w wiatrownicach klapowo-zasuwowych. Cóż więc zrobić, by nasze organy wreszcie wydały jakiś dźwięk? Należy załączyć głos, rejestr, który należy do danej klawiatury. Gdy więc np. włączymy „pryncypał 8`” z pierwszego manuału i naciśniemy dowolny klawisz, zagra nam piszczałka tego konkretnego głosu i klawisza, który naciskamy. Jeżeli naciśniemy kolejny klawisz, wówczas zagra nam inna piszczałka tego samego głosu. Gdy naciśniemy np. trzy klawisze, zagrają nam trzy piszczałki. Jeżeli natomiast podczas tego włączymy kolejny głos, wtedy do tych trzech piszczałek z „pryncypału” dołączą nam kolejne trzy z tego rejestru, który dodatkowo załączyliśmy. Z tego wynika, że każda pojedyncza piszczałka jest jakby przypisana do konkretnego klawisza klawiatury, jak również do głosu organowego. Zagra wtedy, gdy załączony jest rejestr, czyli głos, do którego należy oraz gdy zostanie naciśnięty klawisz tonu, który jej odpowiada. Wiatrownica jest więc swego rodzaju urządzeniem logicznym, który na podstawie dwóch parametrów: włączonego głosu i naciśniętego klawisza wpuszcza powietrze do konkretnej piszczałki.
Oj! Zdaję sobie sprawę, że brzmi to bardzo skomplikowanie. Gdy jednak prace montażowe będą zaawansowane na tyle, że będzie taka możliwość, z pewnością zorganizujemy prezentację działania tego urządzenia,
Wróćmy teraz do pytania, które pojawiło się w poprzednim artykule. Jak to możliwe, aby pozmieniać w prospekcie układ piszczałek, bo przecież muszą być jakoś zasilane powietrzem? Otóż sam układ wiatrownicy związany z funkcją odpowiedniego rozdzielania powietrza do poszczególnych piszczałek wymusza niejako pewien schemat ich rozmieszczenia. Dlatego, gdy popatrzymy na wiatrownicę, na której stoją piszczałki, można łatwo zauważyć pewien porządek. Jest on wymuszony układem zaworów tonowych, czyli tych, które uruchamiają klawisze klawiatury i zaworów rejestrowych, otwieranych po włączeniu danego głosu. Bywa tak, że wskutek tego większe piszczałki nie mieszczą się w „wiatrownicowym szyku”. Umieszcza się je wtedy obok wiatrownicy na tzw. dostawkach, a te łączy się z konkretnym miejscem wylotu powietrza dla danej piszczałki za pomocą kanałów powietrznych. We współczesnych instrumentach najczęściej stosuje się specjalne karbowane rury kartonowo - aluminiowe. Podobnie czyni się z piszczałkami prospektowymi, które również należą do konkretnego głosu i konkretnego klawisza klawiatury. Normalnie więc powinny mieć swoje miejsce na wiatrownicy, ale ponieważ zostały wyróżnione jako te, które znalazły swoje szczególne, reprezentatywne miejsce w prospekcie organów, również są połączone dodatkowymi kanałami powietrznymi. Dlatego daje nam to możliwość zmiany ich miejsca w odniesieniu do oryginalnego układu. Po prostu inaczej zostaną poprowadzone kanały (rury) łączące piszczałki prospektowe z właściwym im miejscem na wiatrownicy.
Warto tutaj dodać, iż piszczałki są zasilane powietrzem poprzez nogę piszczałki, czyli tę jej część, na której ona stoi. Choć w budownictwie organowym, zwłaszcza współczesnym, zdarzają się przypadki, że piszczałki są zainstalowane „do góry nogami”, wtedy powietrze jest doprowadzone od góry piszczałki, ale zawsze przez tzw. nogę. Bardzo podobnie ma się to w przypadku piszczałek językowych, które nie mają nogi, ale głowicę, gdzie powstaje dźwięk. Ale to temat na kolejny, niekoniecznie następny artykuł.
Wspomniałem także, że część wiatrownic w naszych organach będzie wyposażona w elektryczne wentyle, czyli zawory. Aby jednak nie przesadzić z ilością wiadomości na temat wiatrownic i „rozprowadzaniu wiatru” do piszczałek, do tej kwestii powrócę niebawem.

„Jak oni to poskładają – część 3”

W drugim artykule napisałem, że proces budowy instrumentu organowego składa się zasadniczo z trzech okresów: pierwszy jest związany z przygotowaniem instrumentu, drugi –z montażem instrumentu oraz trzeci – etap intonacji, strojenia i regulacji poszczególnych części. Właściwie w przypadku naszych organów rozpoczął się już ów drugi okres, mimo iż trwają nadal prace przygotowawcze, właściwe dla zakresu działań pierwszej części budowy instrumentu.
2 czerwca organmistrz Tomasz Sowiński przywiózł z zakładu w Pudliszkach wyremontowaną pierwszą wiatrownicę tzw. sekcji pozytywu. Następnego dnia została przetransportowana specjalna konstrukcja, którą wraz ze wspomnianą wiatrownicą zainstalowano tuż pod sklepieniem wnęki organowej (zdjęcia 1-5). Było to bardzo skomplikowane przedsięwzięcie, gdyż całość trzeba było podwiesić na wysokości ok. 6 m nad posadzką chóru. Prace przebiegły sprawnie i można powiedzieć, że tym samym rozpoczęliśmy drugi etap związany z budową organów w kościele pw. św. Antoniego. Później nastąpiła mała przerwa, jedynie w warsztatach trwały drobne prace związane z przygotowaniem kolejnych podzespołów.
Bardzo istotny moment miał miejsce 15 lipca, kiedy rozpoczęte zostały prace związane z montażem głównej konstrukcji. To był ten moment, kiedy rozłożone na prawym chórze „puzzle” trzeba było na nowo poskładać. Nie ukrywam, że pierwsze dni tej pracy były naznaczone dużym napięciem, gdyż okazało się, iż nie wszystkie oznaczenia, które zrobiliśmy podczas demontażu w Norymberdze były dla nas jednoznaczne. Pomogła nam jednak duża ilość zdjęć zrobionych w trakcie rozbiórki oraz wielka determinacja, aby „jakoś to poskładać”. Prace tego etapu zostały przedstawione na zdjęciach nr 6 i 7.
W tym czasie w niemieckiej firmie Heuss złożyliśmy zamówienie na pierwsze elementy elektronicznego wyposażenia stołu gry. Cóż to za podzespoły? Otóż w tym przypadku nastąpiła pewna niespodziewana zmiana planu budowy instrumentu w naszej świątyni. Już po sprowadzeniu instrumentu do Polski pojawiła się koncepcja przebudowy stołu gry z zastosowaniem nowoczesnego systemu umożliwiającemu organiście zaprogramowanie poszczególnych brzmień instrumentu. Jest to szczególnie pomocne podczas koncertów organowych, ale także podczas gry liturgicznej. System ten ma nazwę „setzer”. Czym on jest i w jaki sposób funkcjonuje, postaram się przybliżyć w kolejnych artykułach. Istotne w tym miejscu jest to, iż planowaliśmy ten zakup jako jeden z ostatnich. Dowiedzieliśmy się jednak, że realizacja takiego zamówienia może trwać ponad pół roku, zdecydowaliśmy więc, aby zamówić wcześniej podzespoły tego systemu. Część z nich już do nas dotarła, na niektóre jeszcze czekamy.
Następny istotny moment miał miejsce 30 lipca, kiedy to organmistrz Tomasz przywiózł kolejną wiatrownicę, tym razem sekcji o nazwie: „schwellwerk” (zdjęcie nr 8). W tym samym dniu została ona umieszczona w odpowiednim miejscu konstrukcji. W kolejnych dniach rozpoczęły się prace związane z montażem podzespołów wiatrownicy odpowiedzialnych za jej prawidłowe funkcjonowanie. Warto wspomnieć, iż sekcja „schwellwerk” to część brzmieniowa organów, która będzie zamknięta w charakterystycznej drewnianej komorze z żaluzjami.
Proponuję teraz, aby przejść na chwilę do poprzedniego artykułu zawierającego projekty graficzne prospektu organów. Widać na nich owe pionowe żaluzje. Znajdują się one w dolnej części szafy organowej. Poprzez otwieranie lub zamykanie tych elementów uzyskuje się efekt ściszania lub pogłaśniania głosów organowych tej sekcji. Oczywiście żaluzjami steruje organista za pomocą pedału umieszczonego tuż nad klawiaturą nożną.
Niejako równolegle do prac związanych z montażem konstrukcji rozpoczął się montaż rozdzielnicy elektrycznej oraz podzespołów sterujących elektryczną trakturą organów. Będą się one znajdować w przestrzeni technicznej lewej wieży (tej od strony klasztoru; zdjęcie nr 9 i 10). Tu znowu pojawia się termin, który nie dla wszystkich może być zrozumiały: traktura organów. Chciałbym mu poświęcić kolejny artykuł, wspomnę jedynie, iż jest to system łączący stół gry z wiatrownicami i innymi częściami organów. Mówiąc prościej: jest to ten element instrumentu, dzięki któremu organista uruchamia brzmienie poszczególnych głosów, czyli odpowiednich piszczałek.
W sierpniu, oprócz prac przy budowie instrumentu odwiedziłem Zakład Organmistrzowski w Pudliszkach, gdzie trwały prace remontowe kolejnej wiatrownicy sekcji o nazwie „hauptwerk”. Ponadto, dzięki życzliwości zaprzyjaźnionego organisty, Tomasza Głuchowskiego z Wrocławia, miałem możliwość „podpatrzenia” kilku rozwiązań w stole gry organów Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu.
Na początku września, z pomocą braci studentów naszego Seminarium udało się uporządkować prawy chór dolny, gdzie były złożone elementy konstrukcji organów oraz niektóre piszczałki.
10 października do Starych Panewnik przyjechały piszczałki bardzo ciekawego głosu „klarnet 8`” - w sumie 56 sztuk. Udało się je jako używane odkupić po bardzo okazyjnej cenie. Zostaną zainstalowane w sekcji, której wiatrownica znajduje się tuż pod sklepieniem. Ich dźwięk do złudzenia przypomina oryginalny klarnet. Piszczałki tego głosu przedstawia zdjęcie nr 11. Ciekawe jest, że ich kształt wcale nie przypomina „tradycyjnych piszczałek”.
Kilka dni później, 13 października miał miejsce montaż kolejnej wiatrownicy sekcji „hauptwerk”, którą z Pudliszek przywiózł organmistrz Tomasz. Widać ją zainstalowaną miej więcej w połowie wysokości chóru organowego (zdjęcie nr 12). Także tego dnia na dolny chór zostały przeniesione organy elektroniczne, które obecnie służą sprawowaniu liturgii. Poprzez to zyskaliśmy trochę więcej miejsca na chórze organowym, który siłą rzeczy zamienił się w mały warsztat organmistrzowski. W drodze powrotnej, do zakładu w Pudliszkach został przetransportowany stół gry, który zostanie tam nieco przebudowany.
Bardzo ważne wydarzenie miało miejsce 4 października. W tym dniu ks. abp Adrian Galbas dokonał poświęcenia kaplicy zakonnej klasztoru w Starych Panewnikach. Poprosiliśmy także o pobłogosławienie budowy organów i wszystkich zaangażowanych w to dzieło. W towarzystwie o. proboszcza Serafina ks. Arcybiskup wszedł na chór i wzywając orędownictwa św. Cecylii i wszystkich świętych mających dobry słuch, z wielką radością udzielił pasterskiego błogosławieństwa. Wydarzenie to zostało uwiecznione na zdjęciach z numerem 13 i 14.
8 października we wnęce organowej zainstalowano metalową drabinę, umożliwiającą dostęp do najwyżej umiejscowionej wiatrownicy. Została ona wykonana przez firmę p. Kazimierza Mięsoka z Jankowic (zdjęcie nr 15). Montaż tego elementu umożliwia podjęcie dalszych prac związanych z budową podestów komunikacyjnych, które będą się znajdować w tylnej części szafy organowej. Zapewnią one swobodny dostęp do poszczególnych sekcji instrumentu. Te prace pragniemy rozpocząć w najbliższym czasie. W tym miejscu pozwolę sobie na pewne wspomnienie. Otóż, w czasie, kiedy były budowane wieże kościoła, odbywała się jedna z wielu narad budowlanych. Gdy spoglądałem na plany tej części kościoła, nagle przyszła mi myśl, by w bocznych ścianach, czyli tych między przestrzenią przeznaczoną na organy a klatkami schodowymi wież wykonać po obu stronach otwory, przez które będzie można wejść do przestrzeni przyszłych organów. Oczywiście wówczas jeszcze nie wiedzieliśmy, jaki instrument powstanie w kościele i czy w ogóle będą one potrzebne. Pomysł został zaakceptowany przez o. Antonina – budowniczego kościoła, inspektorów - p. Martę i p. Leszka oraz kierownika budowy – p. Krzysztofa. W ten sposób powstały w ścianach otwory, które okazały się bardzo pomocne w koncepcji budowy obecnego instrumentu. Przez otwór w ścianie prawej wieży będą przeprowadzone główne kanały powietrzne. Będzie z to z pewnością jeden wielki kanał, którym dmuchawa umieszczona w specjalnej komorze zainstalowanej w wieży, będzie zasysać powietrze oraz dwa albo trzy, zasilające powietrzem poszczególne części organów.
Otworem z lewej wieży (tej od strony klasztoru) będzie się wchodzić na pierwszy podest komunikacyjny, z którego po drabince będzie można wejść na drugi, na wysokości wiatrownicy sekcji „hauptwerk”, czyli tej umieszczonej miej więcej w połowie wysokości chóru. Natomiast z tego podestu po zainstalowanej metalowej drabinie będzie wejście do najwyższego punktu organów.
Na koniec mała ciekawostka. Nasze organy będą wyposażone w bardzo specyficzny głos o nazwie „trąbka horyzontalna”. Ma on także inne nazwy: „trąbka hiszpańska” lub „chamade” - tak jest on nazywany głównie w organach francuskich. Charakteryzuje się tym, iż rezonatory, czyli swego rodzaju trąbki są umieszczone poziomo, z wylotem skierowanym ku pomieszczeniu, w którym się znajduje. Ma to wpływ na bardzo ciekawy dźwięk, przypominający brzmienie fanfar. Podczas prac montażowych umieściliśmy najdłuższą piszczałkę na rusztowaniu. Sięgała ona aż do balustrady chóru, co można zobaczyć na zdjęciach nr 16 i 17. Biorąc pod uwagę, że będzie ich 56, oczywiście coraz krótszych, efekt wizualny powinien być wyjątkowy. Mam nadzieję, że ciekawe będzie także brzmienie tego głosu w naszej świątyni.
Moi drodzy!
W ostatnim czasie podczas prac pojawiło się stwierdzenie, że składamy stare organy, a powstają nowe. Wiąże się to z niemałymi kosztami, zwłaszcza materiałów budowlanych, elektrycznych, jak i typowo organmistrzowskich. Cały opisany wcześniej zakres prac był i jest możliwy dzięki Waszej wielkiej ofiarności, za którą chciałbym w tym miejscu bardzo serdecznie podziękować. Chociaż na efekt końcowy trzeba będzie jeszcze nieco poczekać, ufam, że Boże błogosławieństwo, Wasze wsparcie, a także bezpośrednie zaangażowanie wszystkich budowniczych sprawi, iż wnętrze naszej świątyni ubogaci piękny instrument.
o. Ksawery Majewski

Dane

Parafia Rzymskokatolicka
św. Antoniego z Padwy w Starych Panewnikach
Klasztor Franciszkanów

Rachunek bankowy parafii:
53 1240 1330 1111 0010 1795 9897

Rachunek bankowy budowy kościoła:
07 1240 1330 1111 0010 7354 8321

Informacje

Kancelaria : 
w poniedziałki: 15.00–17.00,
w środy: 15.00–17.00,
w soboty: 9.00–12.00

Furta klasztorna: 
czynna codziennie: 7.00–19.00
(z przerwami: 12.00–13.00 i 17.00–17.15)

Wezwanie do chorego o każdej porze dnia i nocy!

Intencje mszalne (zwykłe, bezterminowe, zbiorowe i gregoriańskie) można zamawiać codziennie w godzinach funkcjonowania furty – od 7.00 do 19.00